Felietony

What’s next?

Aby przewidzieć nadchodzące trendy zaglądam w przeszłość, śledząc mechanizm kształtowania się stylów ubiegłego stulecia. Każda dekada posiada cechy, które odróżniają ją od innej – oczywiście style się wzajemnie przenikały, ciężko oddzielić je linią. Ale gdy mówię lata 20., myślę – Art Déco, gdy mówię lata 30. myślę – Bauhaus, gdy mówię lata 50. myślę – Mid Century Modern. Muzyka, moda, sztuki plastyczne, architektura – wszystkie te dziedziny kształtują się równolegle do współczesnych im wydarzeń – odbijają w sobie kondycję  świata.

Nie sposób pominąć jak wielki wpływ na estetykę miało jedno z najważniejszych wydarzeń XX wieku – rozszczepienie jądra atomowego (1938). W okresie Zimnej Wojny atom nie tylko straszył, ale i napawał optymizmem. Ludzie wierzyli w niekończące się zasoby energii pochodzącej z atomu, którą napędzą swoje samochody, oświetlą domy, będzie to tania siła poruszająca fabrykami i produkująca wielkie ilości towarów dostępnych dla każdego. Pisząc to mam na myśli sytuację gospodarczą wolnego świata, gdzie nie brakowało ludziom swobody działania, w Stanach Zjednoczonych świetnie zobrazowane na przykładzie estetyki Populuxe (popularny + luksusowy).

Ówcześni twórcy czerpali inspiracje między innymi z ekscytującej wizji podboju, a nawet kolonizacji kosmosu. W architekturze wyrażono to Domem Przyszłości Monsanto postawionym na terenie Disneylandu w Kaliforni w 1957 roku lub Theme Building zaprojektowanym dla lotniska LAX i oddanym do użytku w 1961. W tym samym roku nurt klasycznej fantastyki naukowej zyskał Solaris Stanisława Lema. Kilka lat później Quasar Khanh tworzy linię Aerospace, elektrycznie spawane meble z PVC i samochód kostkę oczywiście Cube Car miał dmuchane siedzenia. Fotel Djinn zaprojektowany przez Oliviera Mourguela zyskał miano ikonicznego grając w 2001: Odyseja Kosmiczna Kubricka, po obejrzeniu której  David Bowie wydaje Space Oddity – a to wszystko zanim Apollo 11 pomyślnie wylądował.

Po zdobyciu księżyca (1969) ludzie lat 70-tych z czystym sumieniem mogliby skupić się tylko na planecie Ziemia. Czerpali z niej inspiracje na przykład wprowadzając paletę barw bliską naturze do wnętrz i mody, ukształtowanie terenu i realizacje architektoniczne były harmonijne a popularność ruchu hipisów nie słabła. Spiralna Grobla Roberta Smithsona wpisała hasło Land Art do podręczników. Równolegle do tego pro ziemskiego trendu, nadal łączono proste formy z żywymi kolorami ale wysokość siedziska zbliżyła się do ziemi. Mario Bellini projektuje słynną kanapę modułową Camaleonda, Ligne Roset rozpoczyna produkcję Togo w 1973.

Aktualnie starając się określić położenie naszej szalupy na oceanie stylu muszę pamiętać, że w 1977 roku rozwój cywilizacji w epoce przemysłowej dobiega końca, a do sprzedaży trafia Apple II – pierwszy komputer osobisty. Okazuję się więc, że odważne i eklektyczne lata 80. i 90. były po prostu konwulsjami świata industrialnego flirtującego ze światem cyfrowym. Globalna metamorfoza w społeczeństwo informatyczne była tak znacząca, że jest wymieniana jako jeden z powodów upadku Związku Radzieckiego(!). W okresie ostatnich trzech dekad prawie każdy zyskał swobodny dostęp do internetu a w 2007 roku premierę miał pierwszy iPhone. Już dzisiaj fast-fashion ledwo nadąża za social mediami, aby być na bieżąco – wykorzystujemy olbrzymie ilości energii na wykonywanie obliczeń na potrzeby internetu i sztucznej inteligencji. W związku z tym, wszyscy jesteśmy dobrze poinformowani, również o tym jaką cenę za komfort życia codziennego płaci środowisko naturalne. Proekologiczne wybory weszły nam już w nawyk i wydaje mi się, że taka postawa to nie wybór a konieczność. Dzisiejsi designerzy pracują ramię w ramię z naukowcami, tworząc meble z grzybni i eko-skórę z kaktusa.

Moim zdaniem by być modnym, możemy postawić na naturalne lub nowoczesne materiały przyjazne naszej planecie, ograniczyć konsumpcję, przebierać wśród rzeczy które już zostały wyprodukowane lub kupować nowe trwałe produkty na lata.  Wierzę, że konieczność może przemienić się w styl i to bez poczucia, że nas coś omija.